Nie jesteś zalogowany na forum.
Rozgląda się i idzie do najbliżej osłony.
Offline
Wioska jest cicha, widzisz tylko strażników na podestach i w miejscu twojej wcześniejszej śmierci. Lekarza nie ma na ławce, światło w jego domu jest zapalone w przeciwieństwie do innych mieszkań.
Offline
Hm... mogę wykorzystać tą sytuację, w końcu uczyłem się parkouru... i skradania się...
Skrada się w ciemnościach do domu lekarza.
Offline
W ciemnościach nieszczęśliwie potykasz się o cegłę, która odpadła z jednego z budynków, i ocierasz sobie kolano do krwi. Jesteś już niemalże u tarasu mieszkania lekarza.
Offline
Spokojnie Wilku... spokojnie.
Wchodzi do mieszkania lekarza.
I co kurwa teraz?
Offline
Słyszysz odbezpieczenie pistoletu i zamknięcie drzwi.
- Stój! - ktoś powiedział męskim głosem.
Offline
Chichra się i trzyma za brzuch.
- No przecie... przecież stoję...
Śmieje się i wali o zdrowe udo.
Offline
- Jakim cudem przeżyłeś?! Jesteś szalony i zasługujesz na śmierć, zabijając pół garnizonu i raniąc dziewczynę...
Podchodzi do ciebie trochę bliżej z nadal wcelowanym pistoletem.
Offline
Śmieje się ale próbuje przestać.
- Ostrzegałem, a dziewczynę uratowałem, dostała coś czego już nie ma na świecie, artefakt kurwa. A ja zginąłem i kurwa powróciłem. Diabeł mnie nawet nie chce. Zasługuje na śmierć, strzelaj lekarzu, strzelaj.
Przykłada głowę do lufy pistoletu.
- Jak mówiłem, zabijałem, mordowałem. Jestem potworem, strzelaj.
Offline
- Mam strzelić, tego sobie życzysz?
Jedną ręką nadal ci przykłada do głowy pistolet, a w drugiej zapala cygaro.
Offline
- Nie mam już Evie, czy sobie tego życzę? I tak zdechnę, dodatkowo kurwa nawet nie wiem czym jestem, wiem tylko, że Ożywiciele mnie... dotknęli. Teraz już kurwa nawet człowiekiem nie jestem, podsumowując, nie mam sprzętu i mojej Evie. Strzelaj albo rób co chcesz. Pierdoli mnie to.
Patrzy mu poważnie w oczy.
Offline
- Jesteś chory i niebezpieczny. Powinienem cię zabić...
Odstawił pistolet i zaciągnął się cygarem, a dziewczyna, która przeżyła, wyjrzała z sypialni i ją zamurowało.
- To on...? Czemu on jeszcze żyje...?
Kobieta podchodzi za lekarza i głęboko ci się patrzy w oczy.
Offline
- A zginąłem a żyję. Magia kurwa, magia moja droga.
Patrzy na lekarza.
- Bierz ten pistolet i kurwa strzelaj, nie zamierzasz tego robić to idę na środek drogi, niech oni mnie zajebią.
Wzrusza ramionami i rusza do wyjścia.
Offline
- Tak? To idź, życzę powodzenia w piekle, bo ci twoi "Ożywieńcy" raczej drugi raz nie przyjdą.
Lekarz jest kompletnie obojętny, czy zginiesz czy nie. Po prostu opiera się o ścianę i pali cygaro. Dziewczyna nie wie co powiedzieć, nie wierzy, że żyjesz.
Offline
- Nie, nie pomogą, a i tak zginę bez mojego starego sprzętu. A, dziewczyno, nie zmarnuj tego, że masz w sobie ten lek. Nie zmarnuj tego.
Otwiera drzwi.
Offline
Lekarz natychmiast chwyta cię za ramię, aż upuścił cygaro.
- Zaraz, zaraz. Jaki lek?
Widzisz w jego twarzy zaciekawienie.
Offline
- Lek na śmierć, stworzyłem go sam. Jestem... alchemikiem. Zabójcą, łowcą głów, rycerzem ciemności, alchemikiem i na koniec Wilkiem. Stworzyłem lek na śmierć. Ta dziewczyna żyje tylko dzięki temu, bo zginęła.
Patrzy mu w oczy.
- Tylko, że jej nie ożywiły duchy, a ja.
Offline
- A to ciekawe... Daj recepturę.
Lekarz stał się niezwykle poważny.
Offline
- Nie, ponieważ jestem alchemikiem, zabiorę ten sekret do grobu. Jestem alchemikiem... a raczej druidem... my zabieramy sekrety do grobu...
Offline
- Sekret, który mógłby coś zdziałać na tym świecie, gdybyś się nim podzielił...
Offline
- Daj mi jeść. A być może przyjmę Cię na czeladnika.
Offline
- Jestem lekarzem, nie "alchemikiem". To nie jest gra RPG, żebym takowym był.
Rzuca ci baton proteinowy.
Offline
Łapie i bierze gryza.
- Ale lekarz nie da rady zrobić tego co zrobi alchemik. Albo zostaniesz moim czeladnikiem albo nie poznasz sekretu.
Offline
- Chuj z tym. Chciałem ratować świat i wyszło gówno.
Zaczyna się śmiać, a dziewczyna usiadła w kuchni patrząc cały czas na ciebie.
Offline
Śmieje się razem z nim.
- Ano, tego świata się nie uratuje bracie. Ja próbowałem, zginął oddział, byłem radosnym chłopakiem. Patrz jaki się stałem.
Pokazuje na siebie.
Offline
[ Wygenerowano w 0.050 sekund, wykonano 10 zapytań - Pamięć użyta: 1.07 MB (Maksimum: 1.36 MB) ]