Nie jesteś zalogowany na forum.
- W takim razie możesz odejść, nikt Cię tu trzymać nie będzie.
Mówi surowym tonem.
Offline
- Ech, wieczna tułaczka. - mówi do siebie szeptem.
Dziewczyna bierze dziecko na ręce i szybkim krokiem idzie w stronę wyjścia z obozu.
Offline
Wstaje i zagradza jej drogę.
- Jesteś głupia, pytam się jeszcze jeden i kurwa ostatni raz. Zostajesz z nami czy idziesz na śmierć? Zastanów się, dziecko tego nie wytrzyma, a ty umrzesz i staniesz się umarlakiem po czym go wpierdolisz. Myśl głupia, myśl.
Offline
Strzela ci z liścia w twarz i idzie dalej, nie mówiąc ani słowa.
Offline
- W takim razie giń. W takim razie niech i ginie twoje dziecko. Giń głupia, giń.
Zakłada hełm i chodzi po obozie sprawdzając wszystko.
Offline
Tworzą się pierwsze podwaliny muru. Chaty jeszcze nie powstały, na razie tylko namioty. Widzisz również jak Grabarz na uboczu opatruje sobie rękę bandażem.
Offline
Podchodzi do Grabaża.
- Co się stało?
Offline
- Rękę sobie oparzyłem, gdy chciałem wyczyścić środek lufy od działa. Piecze jak cholera, dziwię się, że w ogóle tamto jest takie gorące jak strzał został oddany kawał czasu.
Offline
- Czuję od tego działa dziwną moc, musiało uczestniczyć w walkach. Ludzie przelali na to swoje uczucia. Ale gasną, nic Ci się nie stanie tylko nie wkładaj tam łapy dziecko.
Offline
- Dobra, ma się rozumieć.
Dokończył opatrunek.
Offline
- Cieszę się synek.
Klepie go w ramię.
- Ech... ta dziewczyna była taka głupia... zginą razem z dzieckiem. Szkoda mi ich.
Offline
- Nie wiem o kim ojciec gada, więc się nie wypowiem. Ale taka wola kobiet..
Offline
- Głupich kobiet, głupich. Ale cóż jej wybór, proponowałem dołączenie? Proponowałem, odmówiła to niech ginie.
Zdejmuje hełm i bierze papierosa w usta.
Offline
- Kobiety mają ten syndrom niby siły. Myślą, że są mocne, a tak na prawdę są słabe i giną. Heh...
Offline
- Ano, szkoda tylko dzieciaka. Nic nie zawinił, tylko matka w chuj głupia, jak wróci to zmienię zdanie.
Offline
- Ta...
Słyszysz strzały oddane przez twoich wartowników. Wlasnie jeden z nich przyprowadza do ciebie tą samą dziewczynę z dzieckiem.
- Ojcze, jakaś kobieta z dzieckiem, uciekała przed kilkoma zombie, ale je odstrzeliliśmy.
Offline
- Dzięki dzieciaki, świetni jesteście. A ty.
Wskazuje na dziewczynę.
- Zmądrzałaś? Czy nadal chcesz tam iść?
Offline
- Musiałam tu uciec...
Znowu zaczyna ronić łzy.
Offline
Wstaje.
- Jesteś głupia.
Tuli ją i dziecko.
- Nie rozumiesz, że tu będziecie bezpieczni?
Szepcze jej do ucha.
- Ponieważ ja się wami zaopiekuje, ale jeśli nie chcesz, możesz znów odejść.
Offline
- Nie przypada mi tylko do gustu to bycie twoim dzieckiem, to tak dziwnie brzmi...
Płacze coraz bardziej.
Offline
- To zostań moją kobietą...
Szepcze.
- Albo siostrą... nie chcę aby wam coś się stało...
Nadal tuli.
Offline
- Każda dziewczyna zostaje twoją kobietą po jednym dniu widzenia...?
Podnosi brew we łzach.
Offline
- Jedna miała zostań żoną.
Śmieje się i jemu samemu upływa kilka łez.
- To jak?
Offline
- Nie wiem czy mam wierzyć w związki z pierwszego wejrzenia...
Offline
- A ja co mam powiedzieć? Mam całe niebieskie oczy, nawet białko, ty nawet nie wiesz czy na Ciebie patrzę czy nie.
Śmieje cię cicho.
- To jak?
Offline
[ Wygenerowano w 0.051 sekund, wykonano 9 zapytań - Pamięć użyta: 1.01 MB (Maksimum: 1.29 MB) ]