Nie jesteś zalogowany na forum.
- No to pa.
Wywala zwłoki i wstaje.
Offline
Usłyszałeś odgłos łamiącej się kości przy wstawaniu.
Offline
- Hm...
Rozgląda się szybko.
Offline
Widzisz tylko, że po prostu nadepnąłeś na nogę małego zombie. Poza tym nic nie przyciąga twojej uwagi.
Offline
Rozciąga się i idzie sobie po obozie.
Offline
Mur skończony według twojego wcześniejszego polecenia. Teraz twoi ludzie zaczynają stawiać chałupy, jedna nawet już powstała, najwyraźniej dla Anastazji oraz dziecka. Cały domek jest z drewna, dach jest usiany runem leśnym oraz innymi "cudami natury". Aktualnie trwają tylko poprawki.
Offline
- Pięknie.
Idzie dalej.
Offline
Grabarz razem ze swoimi ludźmi czyszczą działo artyleryjskie. Widzisz, że po ostatnich użyciach całe jest zabrudzone, a broń, mając swoje lata, jest ciężka do wymycia.
Offline
Kiwa im głową i idzie dalej.
Offline
Koniec dalszej podróży. Ogromne skały blokują drogę od południa twojej wioski. Przechodząc kawał w lewo, trafiłbyś na starą drogę, którą uciekłeś od Druidów i byłej kochanki. Natomiast idąc w prawo, przepaść... Każdy by się zabił spadając w dół.
Offline
Siada obok głazów i opiera się o nie.
Offline
Czujesz dziwny i niespotykany chłód. Coś ze szczelin skał przewiewa twoje plecy.
Offline
Wstaje i woła kilku silnych szczeniaków z kilofami.
Offline
Twoi ludzie przychodzą do ciebie, ale bez kilofów.
- Ojcze, kilofów nie mamy na stanie... - mówi do ciebie jakiś Szczeniak lekko przestraszonym głosem.
Offline
- Jak to nie mamy? Było jeszcze w chuj skrzyń z nimi.
Offline
- Ojciec pewnie to pomylił z łopatami albo innym górniczym osprzętowaniem...
Offline
Patrzy na niego gniewnie, szkiełka z hełmu świecą się niebezpiecznie na czarno-niebiesko.
- Myślisz, że jestem głupcem, abym pomylił łopaty z kilofami?
Mówi zimno, nawet za bardzo zimno.
Offline
- Nie, ale Ojciec nie wygląda na górnika...
Inne Szczeniaki zaczynają się z niego chichrać.
Offline
- Pracowałem jako górnik gdy jeszcze nie było apokalipsy. Pracowałem także jako drwal. A wy, z czego się śmiejecie?
Mówi to jeszcze zimniej i coraz bardziej gniewnie.
- Śmiejecie się z brata swego?
Offline
- Nie, nie.
Wszyscy stają na baczność.
Offline
- No ja kurwa myślę. Lecieć po panią Katarzynę.
Offline
Katarzyna przychodzi do ciebie dokładnie w minutę i staje przed twoją osobą.
- Tak?
Offline
- Ile my mamy kilofów?
Pokazuje jej głaz i pokazuje, że powietrze przez niego przelatuje.
- Musimy tutaj sprawdzić to.
Offline
- Z czego co pamiętam, to kilofów brak...
Słyszysz strzały dobiegające od strony muru, które od razu ucichają.
Offline
- Zaraz się tym zajmiemy.
Biegnie do muru ze swoim minigunem.
Offline
[ Wygenerowano w 0.054 sekund, wykonano 9 zapytań - Pamięć użyta: 1.01 MB (Maksimum: 1.29 MB) ]