Nie jesteś zalogowany na forum.
- Ja ci dam zwykłe drzewo ty cholero ty!
Idzie do niego, wygląda coraz straszniej, coraz bardziej makabrycznie.
Offline
Wyciąga pistolet.
- Niech ojciec odejdzie!
Offline
- Myślisz, że tym mnie zabijesz?
Śmieje się psychopatycznie i idzie dalej.
Offline
Wyciąga granat i trzyma palec na zawleczce.
- Ojcze, odejdź!
Offline
- Myślisz, że mnie zabijesz...?
Oddycha jak Vader.
- Ty? Alfę? Ty?
Wyciąga miecz z sykiem.
- Odłóż to, to nic Ci nie zrobię, przysięgam.
Offline
- Wybuch granatu może cię porządnie uszkodzić, a oprócz tego twój dąb.
Wstaje i ucieka za dąb.
Offline
- Odłóż to albo wypruje Ci flaki synku, odłóż to a nic Ci się nie stanie. Obiecuję Ci, że jak zniszczysz ten dąb to nie zabije Cię, będę powoli Cię torturował, będziesz mnie błagał o litość, o śmierć, ale ja Ci jej nie dam, ja Cię wyniszczę, tak więc odłóż ten granat. To ostatnie ostrzeżenie.
Napina mięśnie.
Offline
- I tak mnie zatłuczesz jak odłożę granat i się poddam!
Offline
- Nie, nie zrobię tego ponieważ kocham Cię tak samo jak resztę.
Zapina miecz.
- Obiecuję Ci na me druidzkie korzenie, że nic Ci nie zrobię. A teraz wyłaź i odłóż ten granat, idź spać czy na wartę bo ja chcę się pomodlić do kurwy nędzy.
Offline
- A tam...
Ucieka do obozu.
Offline
- Gówniarz.
Klęka i zaczyna modlić się do dębu.
Offline
Słyszysz śmiech Aresa, ale on nic nie mówi.
Offline
Dalej się modli do dębu.
- I pani ma... wierzę, że powrócisz w wielkiej chwale.... moja pani...
Offline
Słyszysz teraz śmiech Szczeniaków dobiegający z obozu oraz coś, czego nie możesz scharakteryzować. Dobiega spod skarpy.
Offline
- Cholera...
Bierze miecz i podbiega pod skarpę.
Offline
Możesz teraz usłyszeć kobiecy płaszcz. Gdy dochodzisz do skarpy, widzisz płaczącą Apokalipsę pod tobą.
Offline
Zapina miecz i podchodzi do niej, klęka obok niej.
- Co się stało?
Offline
- Żarty sobie ze mnie stroją, debile jedni...
Odsuwa się od ciebie.
Offline
- Jak stroją? Oni? Szczeniaki? Powiedź mi, jakie żarty. No powiedź.
Dotyka jej ust.
- Powiedź mi.
Offline
- Jakiś żartowniś podkradł mi ubrania i musiałam półnaga przejść przez obóz, by coś znaleźć... Tamci się tylko śmiali...
Roni kolejne łzy.
Offline
Tuli ją i całuje w czoło.
- Chodź, ja ich ukarzę kochanie.
Bierze ją delikatnie na ręce i idzie do domu Anastazji.
Offline
Kilku Szczeniaków zbladło, ale dalej zajmowali się swoimi sprawami. Gdy wchodzisz do środka chałupy, widzisz jak Anastazja karmi dziecko piersią.
Offline
- Proszę zajmij się nią.
Kładzie Apokalipsę na łóżko.
- Ja idę ukarać kilku bachorów bo zbytnio są jednak rozpieszczeni.
Wychodzi i idzie do Katarzyny.
Offline
Katarzyna już czuje, że coś się dzieje, ale nie odrywa wzroku od kartek, spisów i tym podobnych.
- Co teraz?
Offline
- Wezwij wszystkich oprócz strażników, mają stawić się na placu głównym, to rozkaz kurwa.
Wychodzi i idzie na plac główny, staje na środku cały wkurwiony, widać to. I to bardzo to widać.
Offline
[ Wygenerowano w 0.069 sekund, wykonano 8 zapytań - Pamięć użyta: 1.02 MB (Maksimum: 1.29 MB) ]